Kilka miesięcy później | skocznia Holmenkollbakken | zawody PŚ
________________________________
Obserwowała, jak jej przyjaciel właśnie zajął miejsce przeznaczone dla lidera i szeroko uśmiechał się do kamery. Sama uśmiechnęła się pod nosem, bo widziała, że jest szczęśliwy. W jego życiu powoli zaczynało się układać, a to za sprawą drobnej brunetki, którą poznał podczas otwartego treningu dla kibiców. Był w pełni szczęśliwy, a także wdzięczny Carinie za to, że pokazała mu znaczenie miłości, ale nie dała się zdobyć. Bo priorytetem dla niego była przyjaźń z Johannem, którego nie chciał zranić. Mimo uczucia, jakim darzył dziewczynę, nie mógł odebrać jej swojemu przyjacielowi, bo obowiązywała ich zasada: kto pierwszy, ten ma drogę wolną.
Zapewne gdyby nie szczera rozmowa chłopaków, to już dawno wyjechałaby z Norwegii, by zapomnieć o tym co było, by i oni zapomnieli. Ale w życiu czasem bywa tak, że wszystko się kończy dobrze. I Carina coś o tym wiedziała.
Bo właśnie spojrzała w bok i zobaczyła piękne tęczówki swojego chłopaka, które witały ją każdego poranka, które dawały tyle radości i w których widziała miłość, troskę i zaufanie. Szatyn uśmiechnął się i przytulił mocno do siebie. Kochała go. Uświadomiła sobie to uczucie dopiero wtedy, gdy doszło do niej, że może go stracić. I pomyśleć, że w życiu musi stać się jakaś tragedia albo wydarzenie, które da nam wiele do myślenia.
- Kocham cię. - wyszeptała składając na jego ustach czuły pocałunek.
- Ja też się kocham. - uśmiechnął się szeroko. - Kocham się za to, że mam takie cholerne szczęście, jak ty. - powiedział.
- No proszę was, nie migdalcie się na środku placu! - usłyszeli radosny głos przechodzącego obok Fannemela. - Damski jest wolny, jak chcecie to polecam. - poruszał zabawnie brwiami, po czym zarzucił na ramię swoje narty i udał się na skocznię.
- Kusząca propozycja. - wyszeptał wprost do jej ucha, wywołując tym samym u niej ciarki.
- Nie możesz się przemęczać, pamiętasz? - odsunęła się od niego i puściła oczko. - Nie mam zamiaru narażać się twojemu lekarzowi. - dodała.
Chłopak z uśmiechem przekręcił oczyma i ponownie przytulił do siebie blondynkę.
- Jak tak na was patrzę, to czuję, że muszę zacząć oszczędzanie na wesele. - powiedziała stojąca nieopodal matka Cariny. Oderwali się od siebie i spojrzeli na nią. - Chyba nie zaprzeczycie. - zaśmiała się.
- Zaprzeczymy. Johann to duże dziecko, mamo. - dziewczyna zostawiła swojego chłopaka i podeszła do matki. - A mi się nie śpieszy do matkowania. - dodała.
- Pani jej nie wierzy. - nagle znikąd pojawił się uśmiechnięty Daniel. - Ja nie mogę spać po nocach przez te ich zabawy. - jęknął. - A to się kneblują, a to piszczy jedno przez drugie, a to Johann wrzeszczy na pół domu, że jest mu dobrze, a to Carina chce więcej... - zaczął wyliczać, a z każdym kolejnym słowem Johann i Carina robili się bardziej czerwoni na twarzy.
- Chyba czas poszukać jakiegoś mieszkania. - szepnął Johann i ucałował swoją dziewczynę w skroń, mocno do siebie przytulając.
****
Troje młodych ludzi, którzy nie do końca wiedzieli czego od życia chcą. Którym życie stawiało na drodze wiele niespodziewanych zwrotów akcji, kilka problemów, chwil uniesień, zawodów, łez. Pomimo złych kontaktów z matką Carina w końcu odnalazła z nią wspólny język. Jednakże do czego musiało dojść, by obie w końcu doszły do porozumienia. Czy tu aby na pewno potrzebna była choroba Johanna? Czy bez tego nie pogodziłyby się? Mniej szczęścia od niej miał jej chłopak, którego rodzina kompletnie olała. Choroba dziecka powinna zmienić podejście najbliższych, sprawić, że relacje ulegną zmianom. Niestety w jego przypadku to nie było możliwe. Żal żywiony do niego za nic wziął górę nad rozumowaniem rodziców. Stwierdzenie, że z rodziną wychodzi się ładnie na zdjęciu, jest w stu procentach odpowiednie do jego sytuacji. Daniel? Daniel był osóbką, która nie znała miłości. Był z dziewczyną, która ciągnęła od niego korzyści materialne, która zdradziła go ze zmarłym chłopakiem osoby, która pokazała mu znaczenie miłości.
Czasem popełniamy w życiu wiele błędów, ale zastanówmy się nad tym, ile błędów popełniła ta trójka, która nie wiedziała czego chce. Bo tych błędów było sporo na każdym kroku.
W ich przypadku jedno znaczyło wiele dla drugiego, ale..
Nie możesz być wszystkim dla każdego.
The end...
To opowiadanie było moim debiutem, pierwszym pisarskim dzieckiem, dlatego też cholernie ciężko mi się z nim rozstać. Starałam się by epilog oddał choć trochę uczuć, jakie kierowały mną podczas jego pisania. Nie wiem, czy mi się to udało. Nie zamierzam się nad tym zastanawiać, gdyż łezka się w oku kręci na wieść, że to koniec.
Z całego serca chciałabym podziękować: Agata Grzesik, Colly, Aleksandra Nowek, Anette 15, Alexandra Terrible za wszystkie ciepłe słowa, za docenienie mojej pracy, za motywowanie mnie do działania, za śledzenie losów tych bohaterów. Jesteście najlepsze!
Oczywiście dziękuję też innym osobom, które wpadały na bloga i zostawiały po sobie ślad. Dziękuję czytelniczkom, które nie komentowały, ale czytały. Dziękuję za tyle wejść, których liczba ciągle wzrasta.
Dziękuję.
Jeśli mogłabym mieć do Was prośbę, to chciałabym by każdy (lub większość) kto czytał, niech zostawi po sobie ślad w postaci komentarza. Chciałabym zobaczyć, dla kogo pisanie tego bloga sprawiało mi przyjemność.
Jestem tutaj: Logika serca jest niedorzeczna.
Jestem także tutaj: jego spojrzenie...
Pozdrawiam i zapraszam do czytania opowiadań wspomnianych wyżej!
Buźka! ;*
Świetny! Będę tęsknić za tym opowiadaniem..., ale oczywiście będę czytać inne twoje opowiadania. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam! ;)
UsuńPo pierwsze to przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego, ale przez świąteczny wir nie dałam rady. Bardzo żałuję, że to już koniec tego opowiadania, bo naprawdę czuję się z nim mocno związana. Cała historia była po prostu przepiękna. Zdarzało mi się smucić, jak i również śmiać do łez, co dowodzi, że naprawdę masz talent. Jeżeli chodzi o mnie, jestem dość krytyczna i jeżeli coś mi nie pasuję, to potrafię to zaznaczyć. Nie zauważyłaś tego nigdy u siebie, prawda? To właśnie znaczy, że ta historia bardzo, ale to bardzo mi się podobała. I jestem w tym momencie kompletnie szczera. Złapałaś mnie za serce, chyba tak to mogę najlepiej ująć.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Dziękuję za dedykację, przy której po raz kolejny miałam uśmiech na całą twarz. Dziękuję za chwile spędzone z tym opowiadaniem. Dziękuję za to, że mogłam śledzić rzeczywistość tej trójki. Dziękuję, że mnie poruszyłaś.
Kończę już, bo brakuje mi słów. Wiedz tylko, że będę bardzo tęsknić za tą historią.
Na nowej pojawię się na pewno, na tej drugiej zresztą również.
Całuję dzisiaj bardzo świątecznie i do zobaczenia na kolejnych historiach ♥♥♥
Dziękuję za ten wiele dla mnie znaczący komentarz! Naprawdę cieszę się, że podobało Ci się to, co tutaj wypisywałam. Cieszę się, że wytrwałaś! ;)
UsuńDziękuję za komentarz, ale i każde słowo, które napisałaś dotychczas! ;)
Piękny epilog, cieszę się ich szczęściem. Dziękuję Ci za każde zdanie znajdujące się na tym blogu, każdy rozdział, za wszytko. Na pewno będę dopiero niego wracać. Pozdrawiam ~Ada :*
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;)
UsuńTo było piękne i zadowolona jestem,że Johann i Carina skończyli razem :) Miło się to wszystko czytało i szkoda,że się skończyło ale cóż...♥
OdpowiedzUsuń-Agg
Gdy wymyślałam tę historię wychodziłam z założenia, że to jednak będzie Daniel. Potem, że Johann, aż w końcu na nim pozostało.
UsuńDziękuję, że byłaś z naszymi Norwegami! ;)
Genialne opowiadanie. Szkoda, że to już koniec
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńTy też się rozpisałaś (chyba), więc ja uczynię to samo! Przez te kilkanaście tygodni, jedenaście rozdziałów i epilog wiernie towarzyszyłam Ci podczas gdy ty zarywałaś noce i dnie tworząc dla Nas. Jesteśmy Ci za to cholernie wdzięczni. Za to, że mogliśmy przeżywać historię nieszczęśliwej miłości Johanna, nie wiedzącej, co chce w życiu Cariny i pogubionego, ale twardego Daniela. Mogliśmy przeżywać ich sytuacje (nie zawsze szczęśliwe) wzloty i upadki. Faktycznie, było to twoje pierwsze dziecko. Dziecko, które dorastało z nami.
OdpowiedzUsuńJednak Johann. Pomimo tylu przykrych słów, tych przepłakanych nocy, tych złych wydarzeń, tych cholernych absurdów. On wybrał ją. Pogubioną i nieśmiałą, ale i czarującą Carinę. Czuli coś do siebie od początku, ale nie okazywali sobie nawzajem tego. Na ich drodze stanął Daniel, który był też głównym powodem tych konfliktów. Ale jak widać, wszystko udało się perfekcyjnie ich miłość zwyciężyła, a Daniel też ułożył sobie życie.
Dziękuję za dedykacje i podziękowanie. Nawet nie wiesz, ile procent uśmiechu na twarzy mi przybyło, gdy przeczytała, że dziękujesz mi. Obiecuję, że przy pozostałych twoich utworach również będę się wzorowo objawiać :).
Życzę ci powodzenia w dalszym rozwoju literackiej i żebym w przyszłości zobaczyła Twoją autorską książkę na półce w księgarni. Wtedy podejdę bliżej i powiem "ja czytałam jej historię, jak była młoda. To niezwykłe szczęście móc znów poczuć tę magię w oczach".
Alexandra.
Dziękuję Ci za ten komentarz! Jejku, naprawdę wiele znaczą dla mnie Twoje słowa, ale one znaczyły tyle samo pod każdym rozdziałem.
UsuńDo napisania autorskiej książki to mi jeszcze sporo brakuje, a przede wszystkim - za mało wiem i za mało się znam na tej robocie. Jednakże Twoje słowa wywołały u mnie ogromny uśmiech na twarzy i łzy w oczach. Nie sądziłam, że zasługuję na takie słowa, które wyszły spod rąk niesamowitej blogerce! ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie ma za co. Po prostu napisałam czystą prawdę, która się ustosunkowała po zapoznaniu z Twoją twórczością. I tyle :) I nic ci nie brakuje do stworzenia własnego 'czegoś', wystarczy trochę wiary w siebie i na pewno kiedyś osiągniesz sukces.
UsuńI ja niesamowita blogerka? Z tym się niestety zgodzić nie mogę :P
Swietny ��! Szkoda, ze to juz koniec ��
OdpowiedzUsuńCoś się kończy, a coś trwa nadal, więc zapraszam na inne opowiadania w moim wykonaniu, a także dziękuję Ci za pobyt tutaj! ;)
UsuńPozdrawiam.
To już koniec? Na prawdę ?
OdpowiedzUsuńO mamuniu no to zacznę pierwsze od początku twojego pisania.
Gdy przeczytałam 1 rozdział, wiedziałam, że to opowiadanie przypadnie mi do gustu, ale nie wiedziałam, że aż tak. Codziennie wchodziłam tu, aby zobaczyć, czy dodałaś nowy rozdział.
Mogę ci teraz powiedzieć, że to opowiadanie znalazło się w śród najlepszych na mojej liście.
Przez te wszystkie chwile, które musiałaś poświęcić na napisanie kolejnego rozdziału, wyczytywania naszych komentarzy serdecznie ci dziękuję!
Dziękuję też ci za to, że zostawiłaś u mnie ten jeden komentarz, dzięki któremu trafiłam tutaj.
A teraz wracając do rozdziału.
Nie wiem, jak go ująć w słowa. On jest nie do opisania! Wiedziałam w głębi serca, że jednak nie będziesz taka okrutna, ale łaskawa dla Cariny i Johanna. Daniel i te jego problemy hahaha :) Mimo, że to koniec tej wspaniałej i świetnej historii, cieszę, że miałam możliwość ją przeczytać.
A teraz mam do ciebie prośbę. Rozwijaj się i pisz więcej bo masz talent, nie zmarnuj go. Będę czekała na twoją debiutancką książkę w księgarniach. Wtedy będę mogła z dumą ją polecać innym.
Mogę ci tylko powiedzieć do zobaczenia na innym blogu :)
( Jeszcze się długo ze mną pomęczysz :) )
Pozdrawiam!
Męczenie z Tobą jest przyjemne, więc mnie nie nastraszysz! Dziękuję za ten komentarz, jak i za wszystkie komentarze dotychczas. Dziękuję, że byłaś ze mną do końca.
UsuńNa książkę poczekasz wiele lat albo w ogóle się nie doczekasz!
PS. to ja czekam na Twoją książkę, więc ruszaj z produkcją! :D
Przepraszam, ze dopiero teraz, ale bylam u dziadkow i nie miałam internetu... A żeby napisać komentarz przerzuciłam się z telefonu na komputer :D No więc: ^^
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to się stało, że dotarłam aż tak późno... :/ Ale któregoś weekendu czytałam blogi (w zakładce telefonu mam ok. 30, a komputera, cóż... ok. 200 xD) no i tak sobie wylosowałam Twój i ja się pytam- czemu mnie tu wcześniej nie było??? Chociaż może to i lepiej, bo niemogłabym się na niczym skupić... ;p Także (pierwsze) DZIĘKUJĘĘĘ <333
Cieszę się, że Carina się pogoziła... Bo co jak co, to jednak matka... No i przez chorobę Johanna się pogodziły co jest piękne, ale i zarazem smutne, bo ktoś musiał na tym ucierpieć...
Czego nie można powiedzieć o Jonahannie... Ma rodzinkę, kompletną jakby nie patrzeć... No i super rodzinka, olała synka, nawet jak prawie umarł... Ja się tylko zastanawiam, czy matka jego się choć trochę martwiła i chciała przyjść, czy jej zabronili... Szczerze? Nie chciałabym być w takiej rodzinie... Okej, Forfi popełnił błąd, z jego przyczyny zginęła siostra, okej, ale to nie powód, żeby mu nie wybaczyć po iluś tam latach... Przecież trzeba wybaczać... Zawsze i wszystkim. Ciekawe, czy łaskawie zjawią się na ślubie... No bo przecież on nie powinien się cieszyć, on powinien cały czas czuć skruchę i być tym złym... Także mu współczuję...
Daniel :') Chłopaku, ahahaha :')) Dziękuję, za te teksty <33 Hahahha, nie ma to jak szczerość ^^ No ale szczerość najważniejsza, no nie? :D Mógłby oszczędzić szczegółów, ale dobra... ;p Nie wyspał się, to niech się pozłości na nich, a co! Może i nie znalazł miłości swojego życia, ale widać, że dziewczyna mu się podoba i powinien spróbować. Może po pewnym czasie to poza nią świata nie będzie widział... :)
Byłam cały czas za Cariną i Johannem, i dziękuję baaardzo, że jednak oni wygrali! Bo Daniel, jak Daniel, taki szaloony xd
Dobra, sama nie wiem co tu piszę... :D Ale ja Ci tak bardzo, BARDZOOO DZIĘKUJĘ za to opowiadanie <33 Na prawdę, stało się jednym z moich ulubionych :) Cieszę się także, że często dodawałaś rozdziały (czego nie można powiedzieć o mnie...) i nie trzymałaś nas tak długo (haha, akurat ;p) w niepewności ;)
Jeszcze raz DZIĘKUJĘ za to opowiadanie!! ;33
Więc teraz pozostaje mi czekać na nowe rozdziały na obu blogach- jesteś cudowna, wiesz? ♥ Tak śietnie piszesz :33
Ale chyba bardziej czekam na Petera, bo urwałaś w takim momencie, że ;( No ja nie mogę... Dzisiaj chciałam sobie wszystko co dalej będzie wyobrazić ale coś mi się nie udało :P
Mokrego dyngusa :* Czekaaam <3
Pozdrawiam i jeszcze raz DZIĘKUJĘ <333
❤
OdpowiedzUsuńZ lekkim poślizgiem (jak zwykle), ale święta, święta... i brak Internetu ;) Mam nadzieję, że się nie gniewasz ♥
OdpowiedzUsuńNie potrafię pisać zgrabnych komentarzy przy epilogach, bo za każdym razem jakoś mi tak smutno... Ale wiadomo, wszystko co dobre, kiedyś się kończy...
Chciałabym Ci podziękować za to opowiadanie, które uważam osobiście za jedno z ciekawszych. Niejednokrotnie byłam miałam łzy w oczach, nie raz się śmiałam, czytając Twoją historię. I tak, wiem, nie zawsze byłam na czas, za co cholernie Cię przepraszam...
Od początku, kibicowałam całym serduchem Carinie i Johannowi. I bardzo się cieszę, że jednak ostatecznie są razem. Połączyła ich nie tylko miłość, ale także trudne perypetie życiowe, bo oboje nie mieli łatwo...
Na koniec zafundowałaś nam niezły "maraton rozdziałowy" ♥ Jestem dumna z tego, że mogłam tutaj być i cię motywować do pracy ^^.Talent masz niepodważalny i coś czuję, że w przyszłości znajdę Twoją książkę na półce w księgarni...
Buziaki kochana i lecę na pozostałe blogi ♥
Pokochałam to opowiadanie <3 Szkoda że taak szybo się skończyło :/ Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńOmomom, cudny epilog :3 Szkoda, ze to juz koniec :'( Mam nadzieje, ze w przyszlosci wpadniesz na pomysl kontynuacji tego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zycze duzo weny :*
<3
OdpowiedzUsuńIdealny!
OdpowiedzUsuń