Na całe szczęście gorączka trochę spadła i ból głowy już tak nie doskwierał, ale kaszel i katar pozostały, a to była kolejna znienawidzona przez nią część grypy.
Zakręciło jej się w głowie, gdy postawiła nogi na puchowym dywaniku przy łóżku. Rozmasowała skronie i niepewnie otworzyła drzwi prowadzące na korytarz. Zdziwiło ją to, że jak na dwóch chłopaków, w mieszkaniu było dziwnie cicho i grał tylko telewizor. Udała się w kierunku pokoju, z którego wywodziło się światło i w oczy rzucił jej się widok śpiącego na kanapie blondyna, który w jednej dłoni trzymał pilota, w drugiej puszkę z jakimś napojem gazowanym, a przy głowie stała miska z popcornem. Zaśmiała się patrząc na chłopaka i cicho weszła w głąb pokoju. W telewizorze była powtórka meczu jej ulubionej drużyny, więc usiadła w fotelu i skupiła się na biegających po murawie piłkarzy.
Do przerwy jej drużyna przegrywała 1:0. Była niepocieszona i skupiła się na tym, że Martin już dawno zwyzywałby ich wszystkich, a na końcu przeprosił ją, bo obraził jej ulubiony klub. Zawsze tak robił. Nawet gdy oglądali skoki narciarskie, które on bardzo lubił, potrafił skrytykować wszystkich zawodników, a pochwalić kobiety, które pojawiały się znienacka przez kamerą. Lubił dogryzać tak swojej dziewczynie, bo wtedy robiła słodkie miny i nie mógł oprzeć się ochocie na całowanie jej jasnoróżowych ust.
- O, mrugnęłaś. - przyjazny głos blondyna oderwał ją od wpatrywania się w swoje zaniedbane paznokcie i nakazał spojrzeć na niego. - Długo tu siedzisz? - podrapał się po karku i popatrzył na wystraszoną dziewczynę. Wyglądała jak typowe dziecko z sierocińca, które czeka na nową rodzinę i boi się wszystkiego dookoła.
- Nie. - odkaszlnęła. - Zdążyłam załapać się na końcówkę pierwszej połowy. - odpowiedziała nieśmiało.
- O cholera... - jęknął. - Przysnąłem już na starcie. - dodał. Uśmiechnęła się, ogarniając z twarzy kosmyk włosów. - Może chcesz gumkę? - zapytał, patrząc na jej walkę z wkurzającymi kosmykami. Skinęła głową. - Poczekaj chwilkę. - powiedział i zostawił ją samą.
Obejrzała się za chłopakiem i zobaczyła, jak wchodzi do łazienki. Ubrany był w czarne spodnie, pomarańczową koszulkę i tak śmiesznie kręcił tyłkiem, że chciało jej się śmiać. Wrócił po chwili i podał jej czerwoną gumkę do włosów, po czym zajął swoje miejsce.
- Jestem Daniel, tak na marginesie. - uśmiechnął się, podając jej dłoń.
- Carina. - odpowiedziała.
- Wiem, Forfi zdążył mnie poinformować.
- A gdzie on jest?
- Nagła sprawa życia i śmierci mu wypadła. - mruknęła. - Głodna? - sięgnął po pilota, by trochę przyciszyć odbiornik telewizyjny, a następnie ponownie wbił spojrzenie w skrępowaną dziewczynę. Przy Johannie czuła się swobodniej i nie musiała bać się tego, że zaraz palnie coś nie na miejscu. Daniel był zaś inny. Niby pozytywnie patrzyło mu z oczu, ale miał w sobie coś, co odbierało jej resztki pewności i czuła się dziwnie. - Ej, żyjesz? - śmiejąc się, pomachał jej dłonią przed oczyma. - Pytałem, czy jesteś głodna.
- Wiem, słyszałam. Nie, nie jestem. - odpowiedziała grzecznie.
- Podobno dzisiaj nic nie jadłaś, bo rozłożyła się grypa. To znaczy jadłaś kawałek ciemnej bułki w samochodzie Forfiego, ale to nie posiłek, więc musisz coś zjeść. - wyszczerzył się. - No co? Dostałem instrukcję przed jego wyjściem. - starał się jakoś obronić przed dziwnym spojrzeniem blondynki, która po chwili zaczęła się śmiać z chłopaka. - Bardzo śmieszne wiesz? Dbam o to byś mi tu z głodu nie zeszła, a ty mnie wyśmiewasz!
- Gdzieżbym śmiała.
Chłopak wywrócił oczyma, wstał i udał się do pomieszczenia zwanego kuchnią, a blondynka podążyła tuż za nim.
- Johann mi trochę o tobie mówił. - rzekła, stawiając na stół dwa żółte kubki z napisem "I love Tom Hilde" i dziwnie popatrzyła na obserwującego ją chłopaka. - To dziwne. - stwierdziła.
- Cała kadra ma takie, bo Tom uważa się za bożyszcze każdego człowieka. - zaśmiał się. - A co takiego mówił? - zaciekawił się chłopak. Wyłączył ekspres do kawy, po czym wziął dzbanek z ciepłą cieczą i postawił go na blacie stołu.
- Że jesteś strasznie marudny, chamski i nie lubisz poznawać ludzi. - powiedziała siadając na krześle.
- Ja? Pomylił mnie z samym sobą.
- A nie jesteś taki?
- Marudny może i trochę jestem. - przyznał. - Chamski może też trochę.. Ale ludzi to ja poznawać lubię. - usiadł naprzeciwko niej i zgarnął z talerza jedną kanapkę. - Coś jeszcze ciekawego się dowiedziałaś o mojej osobie?
- Masz tlenione włosy? - wypaliła ni stąd, ni zowąd. Dopiero po chwili ochrzaniła się w myślach za to pytanie i stwierdziła, że powinna to zostawić dla siebie. Mina chłopaka była nie do opisania, bo nie wiedział czy ma się śmiać, czy ją zganić za to pytanie.
- Urodziłem się brunetem, ale rodzice mówili, że potem włosy mi same zbielały. - posmutniał. - Nie tlenię się, bo nie jestem babą.
- No dzięki, wiesz? - prychnęła. - Mówił, że cię uwielbia.
- W to na pewno nie uwierzę, bo mnie nie znosi. Czasami to mam wrażenie, że chciałby ze mnie zrobić kurę domową, bo pranie zwala na mnie, sprzątanie zwala na mnie, gotowanie zwala na mnie.. Czuję się, jak żona po trzydziestu latach ślubu. - nadgryzł kawałek kanapki, który dokładnie przeżuł i znów zabrał głos. - On by tylko leżał i się pasł, a biedny Danielek odwala całą robotę za niego.
- Powiedz mi coś, ale szczerze, dobrze? - przytaknął. - Kiedy ty ostatnio robiłeś jakiekolwiek pranie i porządki? - rozejrzała się po zagraconej kuchni i uniosła ze zdumienia brwi. Jeszcze nigdy nie spotkała się z takim syfem, jaki panował w tym mieszkaniu i to raziło jej biedne oczy. Ubrania porozwieszane było od grzejnika, po krzesła i uchwyty przy szafkach. Pudełka po pizzy, kebabie i chińczykach zajmowały zlew, a puste puszki po piwie stały na parapecie. Nowy image wkracza na salony? Puszki zamiast storczyków w oknie?
- Tylko tutaj jest brudno. Reszta lśni. - odpowiedział zmieszany.
- W pokoju Johanna nie jest lepiej.
- Tam nie sprzątam. - zaznaczył wypowiedź. - Ostatnio znalazłem coś czego nie chciałbym znaleźć i od tego czasu trzymam się z dala od jego pokoju.
- A... - dziewczynie przerwał telefon chłopaka. Spojrzał ze skrzywieniem na wyświetlacz, po czym odszedł od stołu i wyszedł z kuchni, a ona zajęła się spokojnym jedzeniem swojej kanapki. Swoją drogą była zdziwiona tym, że przez kilkanaście minut jadła jedną kanapkę, a blondyn zdążył pochłonąć cztery i to z wielkim apetytem.
Przypomniała sobie właśnie jeden z wieczorów, który spędzała u swojego chłopaka. Wspólne pałaszowanie kanapek i gadanie o byle czym, ale ważne że we dwoje. Uśmiechnęła się mimowolnie i zacisnęła powieki. Przed oczyma znów zobaczyła jego uśmiechniętą twarz i przez moment miała wrażenie, że chłopak jest obok. Że żyje, że jest teraz z nią i zobaczy go, gdy tylko otworzy powieki. Zrobiła to i znów zaśmiała się z własnej głupoty. Ślepo wierzyła, że kiedyś jej wyobrażenia staną się najprawdziwszą prawdą.
Ocknęła się, gdy uderzył w nią wiatr spowodowany przejściem skoczka.
Jego twarz była wyraźnie przybita i smutna, a oczy już nie lśniły taką wesołością, jak przedtem.
- Coś się stało? - zapytała niepewnie.
- Nie, nie. Wszystko w porządku. - machnął ręką. Położył telefon na blacie, zaczął bawić się w blokowanie i odblokowywanie go, więc w ten oto sposób minęło mu dziesięć minut.
- Chodzi o twoją dziewczynę?
- Skąd wiesz, że...
- Mówiłam, że Johann mi o tobie opowiadał. - uśmiechnęła się delikatnie. - Wspomniał, że od jakiegoś czasu nie układa ci się z dziewczyną.
- Ma cholernie trudny charakter, ale ją kocham.. - westchnął. - Od kiedy naoglądała się w sieci filmików, które pokazują upadki innych skoczków, napiera na mnie bym rzucił skoki.
- Martwi się o ciebie, więc to naturalne, że cię do tego namawia.
- Dlatego codziennie wszczyna kłótnie i wytyka mi to, że zginę na zeskoku? Okey, do Morgensterna, czy Jacobsena mi wiele brakuje, ale jako moja dziewczyna powinna mnie wspierać, prawda? A ona nie. Ona woli mnie zdołować, dobić i na koniec powiedzieć, że nasze dziecko zostanie bez ojca. - wywrócił oczyma, wstając. Odstawił na szafkę talerz z kubkiem i spojrzał na łączącą wątki dziewczynę.
- Jak to wasze dziecko?
- Annika jest w drugim miesiącu ciąży. - zacisnął dłonie na krawędzi blatu, a kostki natychmiast mu zbielały.
- Oh.. Nieźle. - skwitowała. - Nie chcesz tego zrobić dla niej i dziecka?
- Kocham skoki i nie rzucę kariery, bo ona ma swoje chore zachcianki. Gdybym ja kazał jej przestać szlajać się po imprezach ze znajomymi to na pewno by się nie posłuchała.
- A ją kochasz?
Zapadła cisza. Twarz skoczka posmutniała jeszcze bardziej. Ze spuszczoną głową podszedł do okna i zafascynował się świecącymi latarniami na ulicy. Do tego pojawiło się kilka przechodniów, więc w myśli mógł ich krytykować i oceniać. Natomiast ona posprzątała po sobie i podeszła do chłopaka. Obrzucił ją chłodnym, lecz przygnębionym spojrzeniem i znów wrócił do wpatrywania się w widok za oknem.
- Nie kochasz jej. - bardziej stwierdziła niż zapytała. - Gdy się kogoś kocha to ciągle się o nim mówi, myśli. Nawet kłótnia przez telefon sprawia, że uśmiechamy się na myśl o tej osobie. Miłość jest wtedy, gdy za wszelką cenę chcesz dać jej szczęście i obronić przed smutkiem oraz złem. Miłość opiera się na wzajemnym zaufaniu, szczerości, a nie na tym, że jedna osoba kontroluje drugą i wymaga od niej za dużo...
- Mówisz, jak zawodowy psycholog. - stwierdził.
- Studia się do czegoś przydają. - zaśmiała się. - Nie kochasz jej, prawda?
- Skąd możesz to wiedzieć? Kocham ją.
- Daniel.. Nie bije od ciebie żadna radość, gdy mówisz o swojej dziewczynie, a to coś znaczy, bo nawet przy najdrobniejszych kłótniach widać taki błysk w oczach..
- W moich też jest ten błysk. Trochę zamglony, ale jest.
- W twoich oczach widać smutek, Daniel. - pokiwała głową i położyła dłoń na umięśnionym ramieniu blondyna. - Nie ciągnij czegoś, co nie ma sensu, bo zniszczysz nie tylko swoje życie, ale i samego siebie.
- Wiesz, Carina.. - spojrzała na niego. W tamtym momencie zatopiła się w jego błękitno - szarych tęczówkach, które dokładnie obserwowały jej twarz. Były nieziemsko ładne i takie.. Takie podobne do oczu Martina. - Dziękuję. - powiedział niemalże niesłyszalnie.
Blondynka miała zamiar odpowiedzieć jakiś prosty, ale odpowiedni tekst. Jednak Daniel sprawił niespodziankę nie tylko samemu sobie, ale i jej. Bo odruchowo przysunął się do niej bliżej i nieśmiało musnął jej pełne wargi, które od dawna tak bardzo pragnęły czułości. I tę czułość poczuła właśnie teraz, właśnie przy nim. Poczuła, że blondyn to osoba, której tak naprawdę teraz potrzebuje. I choć miała troszczącego się o nią Johanna, w tym momencie utwierdziła się w przekonaniu, że może powinna spróbować zbliżyć się do starszego z Norwegów.
~Johann~
Wszedł do salonu, z którego dobiegał dźwięk telewizora i zobaczył siedzącego na fotelu Daniela. Chłopak jednym uchem słuchał tego, co dzieje się w wiadomościach, ale bardziej pochłonięty był grzebaniem w swoim smartfonie. Młodszy Norweg przywitał się i od razu zmierzył do swojego pokoju, z którego wyszedł jeszcze szybciej. Jego mina była nietęga i zawiedziona, bo liczył na to, że zastanie tam blondynkę.
- Gdzie jest Carina? - zapytał, ponownie wchodząc do salonu. Daniel odłożył telefon na ławę i spojrzał na kolegę.
- Zamówiłem jej taksówkę, bo nie chciała czekać na ciebie. - odpowiedział spokojnie.
- Co zrobiłeś?!
- Nie wrzeszcz, bo znowu pani Meyer naśle na nas policję.
- Co mnie obchodzi jakaś babka? Czemu pozwoliłeś jej pojechać do domu?
- Ponieważ nasz dom to nie klatka w ogrodzie zoologicznym i każdy może z niego wyjść kiedy chce i dlaczego chce?
- Wkurzasz mnie. - fuknął.
- Johann, wyluzuj. - rzekł. - Dziewczynie chłopak zmarł kilkanaście dni temu, a ty się zachowujesz jakbyś nagle chciał zbawić dla niej świat. Zakochałeś się kundelku, czy co? - Daniel kolejny raz tego dnia wywrócił oczyma i ignorując pojedyncze słowa kolegi, wyszedł i udał się do swojego pokoju.
Johann zaś wyciągnął telefon, usunął z głównego ekranu wiadomość od dziewczyny i wszedł w rozmowę z Cariną.
___________________
Do: Carina
Dlaczego uciekłaś?
Jeśli to przez Daniela to bardzo cię przepraszam. Pogadam z nim :)
___________________
Od: Carina
Nie, to nie przez niego.
Nie, to nie przez niego.
Ale mam swój dom, więc do niego wróciłam.
Nie powinnam była i tak spędzać tyle czasu u ciebie.
Dobranoc, Johann.
PS. dziękuję za zabranie mnie do lekarza i użyczenie swojego łóżka :)
___________________
Do: Carina
Nie ma sprawy. Może spotkamy się jutro, jeśli się lepiej poczujesz? :)
___________________
Od: Carina
Odezwę się rano.
Słodkich snów, Johann. :)
Kusiło go, by napisać jakiegoś słodkiego esemesa, ale po chwili przypomniał sobie słowa Daniela. Rzeczywiście zaczął zachowywać się, jak zakochany kundel i chciał zbawiać dla niej świat. Tylko co poradzić mógł na to, że chyba zaczęło zależeć mu na tej dziewczynie. I to nie dlatego, że jej historia była dość podobna do jego historii, ale dlatego, że przy niej czuł się dziwnie szczęśliwy oraz potrzebny. Znał ją od niespełna czterech dni, a bardzo polubił ich wspólne picie herbaty i rozmowy, ponieważ czuł, że ona rozumie go jak mało kto. A on naprawdę potrzebował takiej osoby w swoim życiu. Tylko, czy aby na pewno czekał właśnie na kogoś takiego jak ona?
Od autorki:
Witam, witam! :D
Dziś w końcu pojawił się Daniel, więc jakie odniosłyście o nim wrażenie?
Zdradzę wam trochę sekretu, że nieźle się tu namiesza, ale to już niebawem. :)
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem! Jesteście kochane <3
Pozdrawiam!
Czytasz + komentujesz = motywujesz do pracy ;)
Oj dobrze, że nadrobiłam ten poprzedni rozdział kilka godzin temu ;)
OdpowiedzUsuńJakie wrażenia? Kobieto, ja chcę jak najwięcej Daniela! Ten rozdział tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że to absolutnie mój faworyt w całym opowiadaniu. Czegokolwiek by nie powiedział, normalnie ubóstwiam człowieka. Lubię Johanna, nawet bardzo, ale Daniela jeszcze bardziej, więc byłabym wniebowzięta, jeśli Carina byłaby razem z nim <3
Czekam na kolejny (Daniel ma być!) :)
Swietne :D Daniel tzn Daniel Andre Tande? :) Oby namieszał tylko nie zepsuł relacji pomiedzy nim a Johannem jako kolegami:) Carina powinna wybrać Johanna według mnie :D Taki bardziej...uroczy i w ogóle.
OdpowiedzUsuńA i Austria Team byłoby fajne w nowym opowiadaniu :D
Trafiłam całkiem przypadkiem i zostaje!
OdpowiedzUsuńRozdział jest mega, całe opowiadanie jest mega. Co do Johanna i Daniela nie wiem, który byłby lepszym materiałem na chłopaka dla Cariny, ale co do jednego jestem pewna Johann się zakochał w głównej bohatera albo bynajmniej zauroczyl. Daniel on.....mam sprzeczne uczucia co do niego..może w następnym rozdziale postać Daniela się rozjaśni.. :))
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział!
Pozdrawiam i życzę weny :*
Buziole :* <3
Na wstępie, przepraszam za opóźnienie... Wybacz.
OdpowiedzUsuńDaniel wywarł na mnie baaaardzo dobre wrażenie i chcę go zdecydowanie więcej ^^ Skoro ma nieźle namieszać, to z jeszcze większą niecierpliwością czekam na kolejne części :) Zastanawiam się, który z nich, Johann czy Daniel, zdobędzie serce Cariny... Ale tutaj decyzja należy do ciebie :)
Buziaki :**
Jejku, jakie cudowne :) *o*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://alexandrafreund.blogspot.com